W
ostatni weekend wystartowałem w Heavy 24h MTB Race w
Chemnitz w Niemczech. Był to długo oczekiwany wyścig,
ponieważ było to nowe doświadczenie. Wyścigi 24-
godzinne są coraz bardziej popularne na zachodzie
W
Chemnitz zameldowaliśmy się na miejscu o 9:00, gdzie
organizator od razu nas rozpoznał i po angielsku
dowiedzieliśmy się wszystkiego na temat zasad
rozgrywania wyścigu. Po odebraniu numerków, chipów,
koszulek, transpordera rozbiliśmy swoje obozowisko w którym
mieliśmy wszystko: począwszy od oraz scyzoryka przez
wszelkiego rodzaju koksy na trenażerze kończąc. Później
zapoznaliśmy się z 8,8 km rundą, która wbrew pozorom
nie była zbyt łatwa. Początkowe kilometry były
bardzo szybkie - szuterek lekko z górki i pod górkę
następnie przechodząc w techniczne single. Na jednej
rundzie było 150 m przewyższenia.
Formuła
wyścigu polegała na tym kto lub która z drużyn
przejedzie jak największą liczbę okrążeń w ciągu
24 godzin.
Start zaplanowany był na 12:00. Na pierwszy ogień
poszedł Kiełbik. Od pierwszej rundy wypracował 5.
miejsce, które utrzymał na następnym okrążeniu.
Następnie jechał: Żółty, potem Bartuch, JA, a następnie
Kris, potem Tedzik, Barthez i zmianę zakończył Tomek
. Mieliśmy opracowany system wczesnego powiadamiania
przez radio. Każdy był odpowiednio powiadomiony przez
radio kiedy ma się stawić w strefie zmian,
I
tak szło wszystko fajnie do momentu gdy Tedzik na którejś
z początkowych rund zerwał łańcuch, a następnie Ja urwałem
hak
i przerzutkę w wyniku czego łącznie straciliśmy
ponad 11 minut spadając na 9.pozycję.
Na całe szczęście Bartuchowi udało się wtargować u
niemca hak do mojego sprzętu za jedyne 10 euro! Po
szybkim serwisie zawodnicy mogli kontynuować jazdę. Z
okrążenia na okrążenia odrabialiśmy straty, jednak
przeciwnicy byli czujni. W nocy każdy z zawodników
jechał dwie rundy pod rząd by inni mogli się przespać,
jednak tak naprawdę nie było mowy o jakimkolwiek śnie...
Na nocnej zmianie każdy walił 2 okrążenia. Ciekawe
jest, że większość z nas mogła podziwiać piękną
nocą panoramę oświetlonego Chemnitz...Od godzin
rannych walka o pozycję przyjęła poważny charakter,
ponieważ drużyna weszła na 7. pozycję a do następnej
traciła ok., 13 minut. Także wszyscy zawodnicy dawali
z siebie wszystko, a ostatnie zmiany były tak szybkie
jak w sobotnie popołudnie. Pełne zaangażowanie
wszystkich zawodników doprowadziła drużynę Alfa Wil
na 6. pozycję, a piąte miejsce było naprawdę blisko,
bo do drużyny poprzedzającej zabrakło jedyne 29
sekund!!! Kiełbik pokazał lwi pazur- tak się zapędził,
że aż trzasnął 15 rund. Kris, Tedzik, Bartuch i Żółty
po 9, a Ja, Tomek i Barthez po 8. Jednym słowem nie da
się tego słowami opisać. Trzeba tam po prostu być i
przeżyć. Jednym słowem- świetna zabawa, dobra
integracja drużyny i mam nadzieję, że zawitamy tam za
rok.
Wyścig w liczbach: łącznie przejechaliśmy prawie 700
km i wdrapaliśmy się na 11250m npm